Rozdział 115 Klany przybyły
W pałacu królewskim Kiara była nadal w ogrodzie, dopóki ostatnia łza, którą miała w sercu, nie spadła na ziemię. Gdy nie zostało jej już nic do wylania, wstała i spojrzała w niebo raz jeszcze, po czym odwróciła się i odeszła w stronę zamku. Eskylrious obserwował całą scenę z okna biura swojego dziadka.
Przypomniał sobie śmiech i zabawne rozmowy, które mieli, zanim jej rodzina odeszła. Teraz te zabawne i szczęśliwe chwile brzmiały jak odległe wspomnienie, chociaż wydarzyły się zaledwie dwie godziny temu. Smutek Kiary wystarczył, aby te wspomnienia brzmiały jak miły sen.
„Już jest godzina dziewiętnasta wnuku. Klany wkrótce przybędą!” powiedział król Chales.