Rozdział 296 Nie wszystko złoto, co się świeci
Ona
Nosze z rannym mężczyzną manewrowały przez tłum. Pokój wydawał się być w zwolnionym tempie, a każda mijająca sekunda wydawała się wiecznością. Ostry kontrast zakrwawionej twarzy mężczyzny na tle nieskazitelnego tła bogatej sali balowej był widokiem, który pozostanie ze mną na długo.
Logan, zawsze spokojny, nonszalancko podniósł białą serwetkę z pobliskiego stolika. Z rozmysłem zaczął czyścić krew z knykci. Dla przypadkowego obserwatora mogłoby się wydawać, że po prostu wyciera plamę z kolacji. Ale ja wiedziałem lepiej. Do Logana podszedł dobrze ubrany mężczyzna, z uśmieszkiem igrającym na ustach.