Rozdział 1755
Ręka, którą Jack trzymał walizkę, zaczęła drżeć. Jednak gdy jego wzrok przesunął się po Amandzie, zmusił się do zachowania spokoju. Nie mogę przegrać! A co ważniejsze, nie mogę okazać ani krztyny tchórzostwa w obecności tej kobiety!
„ Czego chcecie?” Jack zebrał się w sobie i stanął twarzą w twarz z trójką. W chwili, gdy rzucił im pytanie, lodowaty głos Milesa rozbrzmiał w pokoju. „Na początku planowałem wysłać was do więzienia po ślubie z Amandą. Jednak nie spodziewałem się, że będziecie tak niecierpliwi, że ośmielicie się otruć Amandę”.
Spojrzenie Milesa ciemniało z każdym wypowiadanym słowem. „Gdybyś poczekał do dnia, w którym Amanda i ja weźmiemy ślub, być może jedyną konsekwencją, z jaką byś się spotkał, byłoby bankructwo Damaris Group. Ale teraz to ledwie wystarczająca kara!”