Rozdział 485 Będę punktem widzenia ojca Rydera.
Klub tętnił energią, gdy weekend osiągnął szczyt. Neonowe światła tańczyły na zatłoczonym parkiecie, rzucając kalejdoskop kolorów na imprezowiczów. Pulsująca muzyka dudniła w mojej piersi, tworząc elektryzującą atmosferę, która podsycała podniecenie w powietrzu. Powietrze było gęste od zapachu alkoholu i potu, mieszającego się z przytłaczającym aromatem perfum i wody kolońskiej.
Siedząc w zarezerwowanym boksie w słabo oświetlonym kącie, dołączył do mnie mój bliski przyjaciel, Alex. Emanował niecierpliwością, jego stopa niespokojnie stukała o podłogę, gdy skanował wejście do klubu. Byliśmy stałymi bywalcami tego miejsca, ale dziś wieczorem nasze podekscytowanie było zabarwione nutą niepokoju. Czekaliśmy na Logana, naszego niegdyś niezawodnego towarzysza, który wydawał się zmienić od czasu ślubu z Mią.
„Ryder, kiedy przyjedzie Logan?” zapytał Alex, a w jego głosie słychać było irytację.