Rozdział 1525
„Panie Schmidt, boisz się?” Sheryl prychnęła. „Nawet ja słyszałam o twoich działaniach w Kontinie. Szukamy tylko kilku poświęceń, aby osiągnąć wielki cel dla ludzkości. Nie masz serca, aby to zrobić?”
Jameson rzucił groźne spojrzenie na szyderczy wyraz twarzy Sheryl. W żaden sposób nie przypominała Alyssy. Alyssa była jasnym światłem w jego mrocznym i beznadziejnym życiu. Była motylem tańczącym w zimnej otchłani.
Dla niego Alyssa była aniołem. Sheryl była niczym więcej niż ładną, posłuszną i obowiązkową bronią pana.