Rozdział 54 NIEUDANE PLANY
Waleria
Pchnąłem drewniane drzwi, które ledwo trzymały się zawiasów, a one głośno skrzypnęły.
W środku odór pleśni, gnijącego drewna i rozkładu uderzył mnie w nos niczym policzek, moje oczy musiały przyzwyczaić się do przytłaczającej ciemności.