Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 151
  2. Rozdział 152
  3. Rozdział 153
  4. Rozdział 154
  5. Rozdział 155
  6. Rozdział 156
  7. Rozdział 157
  8. Rozdział 158
  9. Rozdział 159
  10. Rozdział 160
  11. Rozdział 161
  12. Rozdział 162
  13. Rozdział 163
  14. Rozdział 164
  15. Rozdział 165
  16. Rozdział 166
  17. Rozdział 167
  18. Rozdział 168
  19. Rozdział 169
  20. Rozdział 170
  21. Rozdział 171
  22. Rozdział 172
  23. Rozdział 173
  24. Rozdział 174
  25. Rozdział 175
  26. Rozdział 176
  27. Rozdział 177
  28. Rozdział 178
  29. Rozdział 179
  30. Rozdział 180
  31. Rozdział 181
  32. Rozdział 182
  33. Rozdział 183
  34. Rozdział 184
  35. Rozdział 185
  36. Rozdział 186
  37. Rozdział 187
  38. Rozdział 188
  39. Rozdział 189
  40. Rozdział 190
  41. Rozdział 191
  42. Rozdział 192
  43. Rozdział 193
  44. Rozdział 194
  45. Rozdział 195
  46. Rozdział 196
  47. Rozdział 197
  48. Rozdział 198
  49. Rozdział 199
  50. Rozdział 200

Rozdział 182

Ani jeden promień światła nie przebił się przez ciemność smoliście czarnego pokoju. Chociaż lodowata woda sięgała Mandy tylko do pasa, to co naprawdę przyprawiało ją o dreszcze, to nieznane, śliskie przedmioty, które wyczuwała pływające wokół swoich stóp. „Ach! Co jest w wodzie? Jak to możliwe, że tak pływa? Wypuść mnie stąd natychmiast!” krzyczała Mandy ze strachem, miotając się w wodzie w daremnej próbie dotarcia do bezpieczeństwa. Billy rzucił Mandy zimne spojrzenie i warknął: „Więc teraz się boisz? Zraniłaś kogoś, na kim pan Bowers bardzo zależy! To dopiero początek tego, co cię czeka!” Po tych słowach Billy wykrzyknął kilka krótkich poleceń mężczyznom pilnującym Mandy, zanim odwrócił się i odszedł. Nadal uwięziona w tym zalanym pokoju, Mandy odkryła, że kręci się bez ładu i składu, aby uniknąć niezidentyfikowanego stworzenia pływającego i ją nękającego. W rozpaczy zawodziła: „Nie wychodź! Proszę, nie zostawiaj mnie tu samego! Nie możesz mnie tak traktować! Przecież jestem z rodziny Watsonsów!”. Chociaż Mandy krzyczała jak szalona, aż ochrypła, nikt nie zwracał na nią uwagi. Po wcześniejszym pożegnaniu Billy wrócił do rezydencji Bowersów i poinformował Samuela o aktualnej sytuacji. „Sir, wszystko zostało zrobione tak, jak pan prosił” — stwierdził Billy.

„Doskonale! Pozwólmy tej kobiecie dusić się w wodzie przez jakiś czas z tymi wodnymi wężami, zanim oddamy ją policji” — odpowiedział Samuel, a jego usta wygięły się w słabym uśmiechu. „Zrozumiano”. „Możesz już iść” — powiedział Samuel lekceważąco. Gdy Billy miał już odejść, do gabinetu weszła Natalie. „Dzień dobry, pani Nichols” — przywitał się Billy formalnym ukłonem. Zaskoczona nagłym gestem Billy'ego, Natalie miała zamiar odwzajemnić ukłon, gdy nagle poczuła, że Samuel mocno ją obejmuje od tyłu. Miał tak mocny uścisk, że jej kręgosłup był mocno dociśnięty do jego muskularnej klatki piersiowej bez żadnej przerwy między nimi.

Są zbyt intymni! W swoim zakłopotaniu Billy nie mógł znieść dalszego oglądania tej sceny i pośpiesznie wyszedł, upewniając się, że dokładnie zamknęła za sobą drzwi. „Samuel! Ty-” zaczęła Natalie, zanim nagle urwała. Chciała strofować Samuela za jego zachowanie, ale wiedziała, że jej wysiłki pójdą na marne. Co więcej, istniało również duże prawdopodobieństwo, że jej słowa jeszcze bardziej rozwścieczyłyby Samuela i musiałaby się bardzo starać, żeby go chociaż uspokoić. Po krótkiej ciszy Natalie w końcu przemówiła: „Teraz, gdy już prawie wyzdrowiałeś z choroby, od jutra wracam do domu i zostaję”. „Jasne” odpowiedział Samuel. Coś jest nie tak. Zgodził się na to zbyt łatwo… „Czy to ci odpowiada?” zapytała zaskoczona Natalie. Na to usta Samuela figlarnie powędrowały wokół jej ucha, zanim w końcu zatrzymały się na płatku ucha. Natalie nie mogła powstrzymać cichego jęku. W głębi duszy nienawidziła siebie za to, że była tak wrażliwa na dotyk Samuela. Z miejsca, w którym stała, to, że tak silnie zareagowała na jego zalotne zaloty, było niczym więcej niż zdradą jej ciała. Kiedy jego ciężki oddech łaskotał jej ucho, Samuel wyszeptał: „Oczywiście, twoja prośba wiąże się z warunkiem, który musisz spełnić z twojej strony, zanim się zgodzę. Musisz zabrać Franklina i Sophię do domu”. Natalie znów była zaskoczona tym ostatnim wydarzeniem. Kiedy starała się ukryć radość, zapytała: „Prosisz mnie, żebym zabrała Franklina z powrotem? Czy ty sobie ze mnie żartujesz, Samuel?” „Będę dość zajęta załatwianiem ważnych spraw w tym okresie. Będę też w podróży służbowej. Nie mam pojęcia, kiedy wrócę. Ponieważ Franklin i Sophia cię lubią, ma sens, żebym zostawiła ich z tobą. Zwłaszcza Sophia, ponieważ jej afazja znacznie się poprawiła, odkąd zamieszkała z tobą” – wyjaśnił Samuel, kontynuując swoje zalotne ruchy. Ponieważ Natalie była niezwykle przywiązana do Franklina i Sophii, była podekscytowana samą myślą o tym, że będzie mogła zabrać ich ze sobą do domu i zamieszkać z nimi. Nie mogła powstrzymać się od fantazjowania o tym, jak piękna jest jej

تم النسخ بنجاح!