Rozdział 254 Proszę, zaopiekuj się nią w moim imieniu.
Mike słuchał jej i się uśmiechał. Złożył ręce, z pewnego rodzaju szlachetnym i eleganckim temperamentem w sobie, aurą wyższości.
Powiedział: „Powiem ci to w ten sposób. Pani Stock, wiem, że twoja córka mnie podziwia, ale ja już mam na myśli ukochaną kobietę. Jest tak prosta i śliczna jak twoja córka, z dwoma słodkimi dołeczkami na twarzy”.
„Co?” Twarz pani Stock zbladła. „Naprawdę masz kochanka! Masz kochanka i ośmielasz się drażnić moją córkę. Naprawdę nie traktujesz nas, rodziny Stock, poważnie”.