Rozdział 547
Po rozłączeniu się Charlotte spojrzała przez okno samochodu. Jasny księżyc rozświetlał czarne jak smoła niebo niczym latarnia nadziei.
Nagle poczuła, że jej serce zabiło mocniej z pewności siebie. Cokolwiek przyniesie przyszłość, będę odważny i stawię jej czoła.
Było już późno, gdy w końcu dotarła do domu.