Rozdział 333
Zostaję w domu rodziców trochę dłużej. Iris pochłania uwagę, jaką poświęcają jej dziadkowie. Choć jest mała, uwielbia uwagę, zwłaszcza jeśli ta uwaga przybiera formę całowania brzucha.
Patrząc na nią, chciałbym, żeby moje życie było takie proste. Czy byłem jedynym, który kiedykolwiek pragnął życia dziecka? Nie mieli żadnych zmartwień na świecie, oprócz jedzenia i brudnych pieluch. Ich niewinność jest jak balsam dla zranionej i zmartwionej duszy.
Potem dorastają, życie płynie i stają się zblazowani. Gdybym mogła uratować oboje moich dzieci przed tą rzeczą zwaną miłością, zrobiłabym to, ale wiem, że ostatecznie nie mogę, ponieważ mają swoje własne przeznaczenie, czy będzie ono pełne szczęścia, bólu serca, czy mieszanki obu. Nadal patrzę, jak oboje dziadkowie bawią się z moją córką na trawie. Nora trzymała śmiejącą się Iris. Chcesz wiedzieć, z czego się śmiała? Cóż, najwyraźniej uważała za naprawdę zabawne, widząc Theo tarzającego się po trawie.