Rozdział 1373
Jego usta przybrały blady, siny odcień od zimna i jedyne, czego pragnął, to jak najszybciej wrócić do głównego domu.
Właśnie wtedy niebo zaczęło zrzucać swój śnieżny ładunek, a śnieżyca wirowała w powietrzu z każdym podmuchem gryzącego wiatru.
Śnieg padał z taką intensywnością, jakby niebiosa wściekle siały nasiona w nieustającym ostrzale. „Pada śnieg, co?” Serena nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, ściskając dłoń dziadka z nutą żalu.