Rozdział 411
Punkt widzenia Steviego
Sala balowa Lancaster lśni niczym coś z marzeń sennych, wszystko w miękkim świetle świec i kryształowych refleksach. Ale nie ma nic marzycielskiego w napięciu wiszącym w powietrzu.
Siedzę przy wielkich schodach, przewijając zdjęcia, aby upewnić się, że nie są całkowicie do niczego. Większość z nich jest przyzwoita, niektóre nawet dobre, ale trudno się skupić przy ciągłym tle szeptów i spojrzeń.