Rozdział 427
Punkt widzenia Steviego
Zapach mojego starego mieszkania uderza mnie zaraz po wejściu - mieszanka stęchłej kawy, zapomnianych odczynników chemicznych do zdjęć i najlżejszy powiew lawendy ze świecy, której nigdy nie dopaliłam do końca.
To nie jest penthouse, to na pewno. Żadnych okien od podłogi do sufitu ani marmurowych blatów. Tylko moje zagracone małe pudełko na buty, wypełnione niedopasowanymi meblami i większą ilością wspomnień, niż jestem w stanie znieść.