Rozdział 430
Punkt widzenia Sereny
Mieszkanie Stevie pachnie świeżą farbą i kawą, dziwnie pocieszającą kombinacją, która do niej pasuje. Przestrzeń jest mała, zagracona sprzętem fotograficznym i stosami nieotwartych dziecięcych gadżetów, ale czuje się w niej jak u siebie. Jest bałaganiarskie i zamieszkane, zupełnie nie przypomina sterylnego penthouse'u Calvina.
Pukam raz, zanim wchodzę do środka, trzymając w jednej ręce absurdalnie dużą torbę prezentową, a w drugiej tacę z mrożonymi latte.