Rozdział 212 – Prezydent Miller najwyraźniej miał z nim problem
Robert był zdumiony.
Co, co? To prezes grupy w samochodzie. To wielki szef, którego taki mały ochroniarz jak on mógł obserwować tylko z daleka i nie mógł znieważać... no cóż, nie mógł przeszkadzać! Nawet jeśli od czasu do czasu otwierał mu drzwi, czuł, że będzie miał szczęście.
Jak tak ważna osoba mogła się z nim spotkać?