Rozdział 646
Gdy już usiedliśmy i zapięliśmy pasy, Erik odjechał.
Judy cały czas patrzyła przez okno, nerwowo poruszając dłońmi na kolanach. Chciałem wyciągnąć rękę i wziąć ją za ręce, ale nie chciałem narzucać się zbyt mocno. Na szczęście dotarcie tam, dokąd musieliśmy się udać, nie zajęło nam dużo czasu. Erik zawiózł nas do miasta tuż za stadem Czerwonego Księżyca, w kierunku Srebrnego Półksiężyca, tego samego miasta, w którym znajdowało się moje biuro.
Zaparkował przed restauracją Skylight i Judy aż szczęka opadła.