Rozdział 1125
Nathan zacisnął usta i szeroko otwartymi oczami obserwował, jak luksusowy, lecz niepozorny czarny samochód rusza, płynnie mija go, a następnie nonszalancko odjeżdża.
To spokojne zachowanie bolało bardziej, niż gdyby wcisnął gaz do dechy i odszedł. Wydawał się niewzruszony krzywdą, którą wyrządził. Czy nie czuł się bezduszny? Widząc żałosny stan Wendy, lekceważący wyraz twarzy Nathana stopniowo zniknął. „Kiedy poznałem cię jako dziecko, nie byłeś tak głupi, jak teraz. Zrobiłeś tyle haniebnych rzeczy, jak śmiesz nadal pokazywać się Damonowi? Myślisz, że skoro ty potrafisz ignorować przeszłość, to inni też to zrobią?”
Mówiąc to, spojrzał na samochód za nią i prychnął: „Ty nawet po to się schyliłaś, żeby zrobić sobie krzywdę”.