Rozdział 1205
Walczyła i próbowała go odepchnąć, ale był jak ceglany mur, nie do poruszenia. Jej oddechy zamieniały się w jęki, jej siła malała od walki. Przed tym przystojnym facetem czuła się jak szmaciana lalka, zdana na jego łaskę.
Przestała się opierać, a on zaczął wnikać w jej usta coraz bardziej pobłażliwie. Ich pocałunki stawały się coraz intensywniejsze, a ich oddechy coraz gorętsze.
Ten szalony, dominujący pocałunek mieszał jej w głowie, sprawiając, że przypominała sobie wszystkie dzikie sceny, które tłumiła. Wspomnienia powracały jak taśma filmowa. Wizualny wpływ i przeciążenie sensoryczne sprawiły, że na moment poczuła się oszołomiona.