Rozdział 1477
Chociaż Cole obsypywał komplementami, tak naprawdę był w dobrym nastroju. Słysząc jego słowa, poczuł powiew świeżego powietrza. „Czy nie powinniśmy również pogratulować panu Alonso zdobycia tak wspaniałego zięcia?” Twarz Cole’a nieco zesztywniała. Nie był specjalnie zachwycony. Grace i Heather, stojące za nim, wymieniły spojrzenia i subtelnie się uśmiechnęły. Heather nawet powiedziała: „ Abelard to szczęściarz. Phoebe jest bystra jak brzytwa. Nawet jeśli Abelard odleci, nie miałabym problemu z przekazaniem jej firmy”. To był wyraźny sygnał. Gdyby Phoebe była w grze, wszystko w rodzinie Bowlesów byłoby jej. Twarz Cole’a trochę złagodniała. Przynajmniej postępował właściwie wobec Phoebe. Grace poczuła ukłucie dyskomfortu, myśląc, że ta cholerna kobieta wychodzi na prowadzenie. Ale potem przypomniała sobie, że Phoebe nadal była córką rodziny Alonso. Czy to nie oznaczało, że wszystko w rodzinie Bowlesów będzie również należało do rodziny Alonso? Myśląc o tym, uśmiech na jej twarzy się pogłębił. „Phoebe naprawdę ma szczęście. W porównaniu z naszą Wendy, jej los jest o wiele lepszy. Postępowałam właściwie wobec mojej biednej, zmarłej siostry, upewniając się, że jej córka jest ustawiona”. Wszyscy wiedzieli, do kogo odnosiła się jako do swojej „zmarłej siostry”, zmarłej matki Phoebe. Wszyscy się śmiali, ale znali prawdę. Sposób śmierci Alicji został ujawniony w dniu zaręczyn Chloe i Damona Harperów i wszyscy wiedzieli. Gdyby nie było w tym nic podejrzanego, kto by o tym wspomniał? Wszyscy wiedzieli, że próbowała oczyścić swoje imię. Ale śmieszna część była... Czy myślała, że wydanie córki za głupka było postępowaniem właściwym wobec matki? Naprawdę wykonywała świetną robotę, nawet wymieniając szczęście córki na wartość biznesową Alonso Corporation.
Heather poprawiła włosy i nie skomentowała słów Grace. „Pani Alonso zawsze miała wyjątkowy gust. Jestem pewien, że wyląduje na nogach”.
„Rzeczywiście. W końcu... jest córką rodziny Alonso, przyszłą głową rodziny. Jej mąż z pewnością będzie wyjątkowy”. Wszyscy byli pełni komplementów, a twarz Grace rozjaśniała się coraz bardziej. W końcu sprawdziła godzinę, uznała, że już najwyższy czas, i wyprostowała się, rozglądając się po pokoju. Po szybkim rozejrzeniu się dookoła zapytała zdezorientowana: