Rozdział 1787 Dom podzielony
Gdy tylko skończyła mówić, coś w kocu zaczęło się wiercić i zdecydowanie nie była to ręka Rose. Jej wyraz twarzy subtelnie się zmienił, trzymając szczeniaka golden retrievera nieco mocniej.
„Mmm... hau hau.” Z koca dobiegł dźwięk niezadowolenia.
Wyraz twarzy Morrisona zmienił się, jego oczy nagle pociemniały, zimne jak lód. Chwycił koc i gwałtownie go rozchylił.