Rozdział 144 Pocałunek
Kilka minut później byli już we trójkę w biurze Santiago. Santiago trzymał między nogami worek z lodem i patrzył z urazą na Jannochkę. Osvaldo z trudem powstrzymywał się od śmiechu.
„W takim razie poproszę cię, żebyś na to spojrzała” – powiedział ten drugi, biorąc dokumenty. „Dziękuję, Jannoczka. A tak przy okazji, dzieci o ciebie prosiły”.
Uśmiechnęła się do niego. Santiago, choć zły, przyznał w duchu, że jej spontaniczny uśmiech, pozbawiony cienia kpiny, był piękny.