Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 251 Wiadomość tekstowa od Madalyn
  2. Rozdział 252 Minęło sporo czasu, panie Kooper
  3. Rozdział 253 Całkowicie rozczarowany
  4. Rozdział 254 Jeśli ja go nie ochronię, to kto to zrobi?
  5. Rozdział 255 Narzędzie do ochrony Williama
  6. Rozdział 256 Tylko Ty
  7. Rozdział 257 Odpocznij tutaj
  8. Rozdział 258 Ilu mężczyzn posiadasz?
  9. Rozdział 259 Nigdy nie wylewaj po nim łez
  10. Rozdział 260 Trzy osoby
  11. Rozdział 261 Jeśli Twoja rodzina rzeczywiście dozna upadku
  12. Rozdział 262 Jesteś takim dżentelmenem wobec kobiet
  13. Rozdział 263 On jest Panem, my jesteśmy Jego niewolnikami
  14. Rozdział 264 Przyjrzyj się uważnie temu, kim jestem
  15. Rozdział 265 William przed nią, Jensen za nią
  16. Rozdział 266 Czy ona jest twoją byłą żoną?
  17. Rozdział 267 Wszystko w porządku, weź to na spokojnie
  18. Rozdział 268 Przyprowadziłem ją do ciebie, a ty nie jesteś zadowolony?
  19. Rozdział 269 Jesteś dla mnie zaskoczeniem
  20. Rozdział 270 Czy ktoś może mi podać nożyczki?
  21. Rozdział 271 Pani Becker, Twoje plecy
  22. Rozdział 272 Zeznania Olivii
  23. Rozdział 273 Mając to na sumieniu
  24. Rozdział 274 Czy jesteś zawiedziony, że nie jestem Jensenem?
  25. Rozdział 275 Czy nie jesteś wystarczająco żenujący?
  26. Rozdział 276 Jego porywczy pocałunek
  27. Rozdział 277 Zmusiłeś mnie do tego
  28. Rozdział 278 Im bardziej Ci na czymś zależy, tym bardziej to niszczysz
  29. Rozdział 279 Czy grozili ci czymś?
  30. Rozdział 280 Zabiję ich na śmierć!
  31. Rozdział 281 Podejrzewając, że zapomniała zamknąć drzwi przed pójściem spać
  32. Rozdział 282 Po prostu składam wizytę
  33. Rozdział 283 Dziwny zbieg okoliczności
  34. Rozdział 284 Nie można przejść obok sceny pocałunku
  35. Rozdział 285 Odgryzanie więcej niż możesz przeżuć
  36. Rozdział 286 Współpraca z Williamem Kooperem
  37. Rozdział 287 Strój Williama
  38. Rozdział 288 Jego aktorstwo
  39. Rozdział 289 Całowanie się na planie
  40. Rozdział 290 Będę z tobą walczyć kosztem własnego życia!
  41. Rozdział 291 On po prostu taki jest
  42. Rozdział 292 Czy to ona wepchnęła cię do wody?
  43. Rozdział 293 Ona odważyła się mnie uderzyć. Zabiję ją!
  44. Rozdział 294 Pani Elizo, chce pani bezczelnie okraść GK Pictures z talentów?
  45. Rozdział 295 Nie miałbym nic przeciwko zrobieniu z tego wielkiej sprawy
  46. Rozdział 296 Twoje zło jest naprawdę niezrównane
  47. Rozdział 297 Ona nie zrezygnowała całkowicie z tego
  48. Rozdział 298 Narzędzie do rozpalenia jej ognia
  49. Rozdział 299 Na pewno miałeś plany co do tej kobiety
  50. Rozdział 300. Groźba ze strony dwóch mężczyzn

Rozdział 4 Nie chcę go widzieć

„Pani Watson, pan Kooper chciałby się z panią zobaczyć. Proszę pójść ze mną.” To był Ethan.

Eliza odwróciła się i próbowała uciekać, ale kilku mężczyzn w garniturach ją otoczyło. Działania tych mężczyzn zaniepokoiły ludzi w okolicy i wszyscy cofnęli się w przerażeniu.

Blada twarz i kościste ciało Elizy sprawiały, że wyglądała, jakby miała za chwilę zemdleć.

„C-co zamierzacie zrobić?”

„Pan Kooper chce się z panią widzieć, pani Watson. Proszę się tak nie niepokoić”.

„Kim jest pan Kooper? Nie znam go”. Ciało Elizy zadrżało. „Zejdź mi z drogi. Nie znam pana Koopera. Prawdopodobnie ma niewłaściwą osobę”.

„Pan Kooper nikogo nie pomylił. Proszę z nami pójść, a się pani dowie, pani Watson” – powiedział Ethan, po czym dał znak ochroniarzom, żeby ją zatrzymali.

Emocje Elizy wybuchły. „Puść mnie. Co robisz? Nie chcę go widzieć. Nie chcę go widzieć. Proszę, puść mnie. Nie chcę go widzieć. Pomocy! Pomocy!”

Powiedziała sobie, że nie może spotkać Williama , który tak bardzo jej nienawidził za porwanie jego pierwszej miłości i skrzywdzenie jego babci. Bała się, że William znowu ją zabije, jeśli dowie się, że ona wciąż żyje.

W rezydencji Kooperów, rodzinny kamerdyner powoli wprowadził dwójkę dzieci do pokoju nauki. Były w tym samym wieku i wyglądały podobnie. Starszy brat miał krótkie włosy przycięte do długości ucha, jasną cerę i delikatną, kształtną twarz. Może miał zaledwie pięć lat, ale jego brwi były zawsze zmarszczone. Ten chłodny temperament odziedziczył po Williamie. Młodsza siostra miała włosy związane w parę warkoczyków i śliczną, okrągłą twarz. W tej chwili nadąsała się i miała zdenerwowaną minę.

William odłożył książkę, którą trzymał w ręku i spojrzał na swoje dzieci, a jego kamienny wyraz twarzy złagodniał. „Dyrektor przedszkola właśnie zadzwonił i powiedział, że znowu się kłócicie w szkole”.

„Humph!” Amelia Kooper, młodsza siostra, prychnęła z irytacją i odsunęła się na bok, skrzyżowała ramiona przed klatką piersiową, sapiąc i dysząc, ale wyglądając uroczo.

Benjamin Kooper, starszy brat, podszedł i pogłaskał ją po głowie, aby ją uspokoić. „Nie denerwuj się; pobiłam ich”.

William uśmiechnął się i odchylił się na krześle. „Jestem pewien, że wy dwaj po prostu nie wdaliście się w bójkę z innymi. Powiedzcie mi, co się działo”.

„Mówią, że nie mam mamusi”. Amelia wybuchła płaczem, czując się skrzywdzona. „Jak to możliwe, że nie mam mamusi? Przecież nie wzięłam się znikąd. Powiedzieli nawet, że mój tata mnie nie lubi, bo nigdy nie przyjeżdża odebrać mnie ze szkoły”.

William zacisnął usta i nie powiedział nic, jakby był pogrążony w myślach.

Widząc to, rodzinny kamerdyner szybko pocieszył dwójkę dzieci. „Kto powiedział, że nie masz mamy? Twoja mama jest po prostu daleko i nie może wrócić, żeby cię zobaczyć”.

„Daleko? Gdzie to jest?” Amelia spojrzała na kamerdynera rodziny dużymi, czystymi oczami.

„Czy jest jakieś miejsce tak daleko, że tatuś nie może pójść?” – zapytał Benjamin.

Rodzinny kamerdyner nie potrafił znaleźć słowa, by odpowiedzieć, zdając sobie sprawę, że nie powinien był kłamać dzieciom, ponieważ były zbyt ciekawe, a kłamstwo idealne było trudne.

Właśnie wtedy wpadł Ethan. „Panie Kooper, przynieśliśmy ją z powrotem na dół”.

Serce Williama zabiło mocniej. Spojrzał na kamerdynera rodziny. „Richard, zabierz dwójkę dzieci do ich pokoju”.

„Tak, proszę pana.”

Gdy kamerdyner rodziny przyprowadził dzieci i podszedł do drzwi, Amelia spojrzała na Williama. „Tato, gdzie naprawdę jest mama?”

William milczał przez długi czas, zanim powiedział: „Powiem ci później. Powiedzenie ci teraz naraziłoby ją na niebezpieczeństwo”.

Amelia spuściła wzrok z frustracji, ponieważ zawsze otrzymywała tę samą odpowiedź. Następnie poszła za kamerdynerem rodziny.

„Puść mnie. Nie chcę go widzieć. Nie chcę go widzieć. Puść mnie. Puść mnie”.

Rodzinny kamerdyner właśnie szedł korytarzem z dwójką dzieci, gdy ochroniarze wnieśli do środka pozornie szaloną kobietę. Benjamin ciekawie wpatrywał się w wzruszoną Elizę. „Richard, kim ona jest?”

Richard rzucił jej swobodne spojrzenie i powiedział: „Może to jakaś szalona osoba, która obraziła twojego tatę. Wróćmy do twojego pokoju, zanim się uwolni i zrobi wam krzywdę”.

Benjamin zmarszczył brwi, patrząc, jak Eliza jest niesiona do gabinetu. Nie mógł powstrzymać się od zastanawiania się, kim była Eliza i dlaczego musiała zostać zaniesiona prosto do gabinetu jego ojca. Mógł powiedzieć, że nie była zwykłą wariatką. W końcu wiedział, że jego ojciec nie wpuścił do domu żadnej kobiety oprócz Alexandry.

„Nie chcę go widzieć. Nie znam go. Puść mnie. Puść mnie”. Eliza ledwie odważyła się spojrzeć na mężczyznę siedzącego na krześle, który rozpaczliwie walił w zamknięte drzwi ze strachu, jakby w tym pokoju był potwór ludożerczy.

William cicho patrzył na jej panikującą reakcję, potajemnie zaciskając dłonie na biurku.

„Ona wciąż żyje. Nie mogę uwierzyć, że oszukała wszystkich pięć lat temu. Cholera! Ukryła się i żyła swobodnie przez ostatnie pięć lat, podczas gdy ja żyłem nędznie . Babcia wciąż się nie obudziła, a Sara nie została znaleziona. Czy ona myślała, że ujdzie jej na sucho całe poczucie winy tylko dlatego, że się ukrywała? Jaki żart! Dopóki żyje, będę kazał jej zapłacić za to, co zrobiła”. Wstał i uśmiechnął się do niej od tyłu. „Czy teraz aż tak się mnie boisz?”

Ręce Elizy pukające do drzwi zatrzymały się. Nie była pewna, czy to strach, czy żal, jej poobijane ciało znów się trzęsło.

„Z-zła osoba. Nigdy cię nie znałam.” Mówiła z wyraźnym tonem strachu i żalu.

William uśmiechnął się, zastanawiając się, kiedy Eliza kiedykolwiek tak się go bała; kiedyś była tak odważna, że nawet go wrobiła i zmusiła do ślubu. Widząc, że kobieta odmawia odwrócenia się, William wyciągnął rękę, by chwycić ją za ramię. Właśnie wtedy nagle przykucnęła i krzyknęła, chowając głowę w dłoniach.

تم النسخ بنجاح!