Rozdział 525 Idź i znajdź innego mężczyznę
Przypomniał mu się dzień, kiedy zobaczył jej gniewny i oporny wyraz twarzy. Rana w jego klatce piersiowej od jej ciosu nożem znów bolała. Nagle uśmiechnął się w sposób autoironiczny. „Muszę używać siły za każdym razem, gdy chcę się z nią zbliżyć. Jakie to śmieszne! Jakie ironiczne!” Wstał gwałtownie i spojrzał przez okno, trzymając ręce pod boki, czując gorycz.
Eliza podparła się i przechyliła głowę, by na niego spojrzeć. Kiedy nie odwrócił się nawet po dłuższej chwili, nie mogła się powstrzymać, by nie pociągnąć go za ubranie. „William...”
„Spadaj!” Warknął z obrzydzeniem i z odrazą odtrącił jej dłoń.