Rozdział 647
Krzyczę, gdy mnie ciągną do tyłu - bardziej zaskoczona niż zraniona - i nagle jestem przyciśnięta do niego w ulewnym deszczu. Roger trzyma mnie mocno, jedną ręką oplatając moje ramię, drugą mocno owiniętą wokół mnie, przyciskając moje ciało do jego -
I dotyk jego, jego gorącej skóry na mojej własnej - mój ręcznik zniknął, nie mam pojęcia gdzie - płaczę jeszcze mocniej, czując jego dotyk i opieram czoło o jego klatkę piersiową, bo wiem, że nie mogę tego mieć - nie mogę -
„Cora!” Roger krzyczy ponad wiatrem i deszczem. „Co – Cora! Co ty, do cholery, robisz?!”