Rozdział 772
Świątynia w środku jest inna niż te, w których byliśmy wcześniej. Podczas gdy świątynia na pustyni była elegancko skromna, a świątynia w mieście była rozległa i imponująca, ta jest... przytulna. Architektura jest nadal jasna i szeroka, ale widać, że mieszkają tu kobiety i traktują to jak dom. Kiedy rozglądam się po wyściełanych ławkach przy oknach, po ukochanych książkach schludnie upchniętych w niszach i małej zużytej miotle wciśniętej w kąt, nagle decyduję, że to moja ulubiona świątynia ze wszystkich - i że całkiem mi się tu podoba.
Kapłanka nie zatrzymuje się na środku dużego centralnego pomieszczenia świątyni, przestrzeni pod kopułą, ale zamiast tego prowadzi nas przez nie do drzwi z tyłu. Zanim je otworzy, odwraca się do nas z ciepłym uśmiechem. „Jesteście gotowi?” pyta, dając nam chwilę na przygotowanie się.
Cora zakłada włosy za uszy, a Roger podchodzi i staje za nią, prostując ramiona, z bardzo poważną twarzą. W końcu po raz pierwszy zostanie przedstawiony matce swojego partnera. Uśmiecham się do nich obojga, sięgając po dziecko, które Sinclair pomaga mi odpiąć od nosidełka. Nie wiem, dlaczego to robię, ale jakoś chcę, żeby Rafe był dość blisko mnie, gdy idziemy odwiedzić jego babcię. Czuję... że to właściwe.