Rozdział 187
Mężczyzna zauważył, że Simone go rozpoznała i uśmiechnął się do niej. „Wiedziałam. Nadal mnie pamiętasz”. Simone podeszła i usiadła, patrząc na mężczyznę, gdy odpowiadała. „Oczywiście, że pamiętam. Ze wszystkich mężczyzn, którzy się do mnie umawiali, ty byłeś najmniej atrakcyjny i miałeś najbardziej banalny sposób wyrażania siebie”. Nie spodziewała się, że ta osoba będzie bratem Jodie.
W czasach studenckich nieustannie ją prześladował. Dokuczał jej nawet, stojąc na dole przed jej akademikiem każdego dnia z bukietem róż. Jeszcze bardziej absurdalne było, gdy zapalał świece w kształcie serca. Przyniósł nawet gitarę i śpiewał piosenki miłosne. Była zniesmaczona jego zachowaniem i zadzwoniła wtedy do ochrony.
Musiał posprzątać bałagan na podłodze, zanim zabrali go ochroniarze . Każdego piątku opuszczała kampus. Czekał przy bramie szkoły i nalegał, żeby zabrać ją na posiłek. Jego zachowanie ją denerwowało i uważała to za bardzo nieprzyjemne. Leon się o tym dowiedział i często przychodził, żeby odebrać ją ze szkoły w tym czasie, tylko po to, żeby zaznaczyć swoją dominację nad tą osobą. Stopniowo ta osoba przestała przychodzić.