Rozdział 187
Na parkiecie Nicholas położył rękę na moim biodrze. Ja położyłam swoją na jego ramieniu. Orkiestra zaczęła grać, a Nicholas poprowadził mnie do przodu w tańcu.
Jego szczęka była zaciśnięta i nie patrzył na mnie. Nawet w porównaniu do naszych poprzednich tańców, jego ruchy były teraz sztywne i nienaturalne.
Był na mnie zły, niesłusznie, i wiedząc o tym, ja również byłam na niego zła.