Rozdział 378
Ryk rozległ się echem na balkonie tak głośno, że poczułem, jak kafelki grzechoczą pod moim poobijanym, połamanym ciałem. Wtedy, natychmiast, wilk pojawił się jakby znikąd.
Albo moje zmysły były zbyt ospałe. Trudno było śledzić, co się dzieje. Byłem tak zmęczony i zmarznięty. Chciałem spać.
Jane poruszała się znacznie szybciej. W mgnieniu oka postawiła mnie na nogi i klęczała za mną, jakby używała mnie jako tarczy. Trzymała ten nóż przy moim gardle.