Rozdział 627
„Veronica ma rację” – wtrąciłem. „Nadal będziemy mogli się widywać”.
Miałem nadzieję z całego serca, że to prawda. Weronika mogłaby odwiedzać Tiffany i odwrotnie. Julian, jako książę, mógłby odwiedzać kogokolwiek chciał, kiedy tylko chciał.
Ale ja? Gdybym wrócił do życia jako zwykły człowiek, wątpiłem, czy pozwoliliby mi wrócić do świata szlachty. I wydawało się mało prawdopodobne, że zechcą mnie odwiedzić. Nawet ktoś tak miły jak Tiffany prawdopodobnie postawiłby granicę, śpiąc na kanapie w moim mieszkaniu.