Rozdział 592 Spacer po ulicy
Gęste, czarne rzęsy Marca zadrżały, ale udało mu się otworzyć oczy i spojrzeć na nią.
Loraine dostrzegła w jego oczach zmieszanie i niepokój.
Przypominał ranne zwierzę, czujne na otoczenie i używające zimnej, zaciekłej fasady, aby się chronić. Tylko w jej obecności ujawniał wrażliwą stronę, szukając pocieszenia jak udomowiony pies.