Rozdział 597 Jednostka pilotażowa
Saylor stała tam oszołomiona, patrząc, jak twarz Mekhiego blednie, gdy drży przed Loraine. Uśmiechnął się gorzko, słysząc ostre słowa Loraine. „Pani Torres” – powiedział błagalnie – „słowa mojej małej dziewczynki były niezamierzone. Nie musisz tego brać aż tak do siebie, prawda?”
Jednak Loraine go zignorowała i zamiast tego zwróciła się do Marca.
Saylor wciąż była zszokowana i zdezorientowana. Krzyknęła do Mekhi: „Tato, ta kobieta musi być oszustką. Nie przejmuj się nią!”