Rozdział 775 Morderstwo
Laura i Marina zamarły z irytacji. Początkowe podekscytowanie i pełne nadziei oczekiwanie, które towarzyszyły ich wizycie, zostały teraz rozbite przez słowa prawnika.
Twarz Laury wykrzywiła się w niekorzystnym grymasie, gdy opuszczała kancelarię prawniczą z Mariną u boku.
Pieniądze, które wydawały się tak blisko, okazały się teraz całkowicie poza zasięgiem. Gniew i frustracja Laury wybuchły potokiem przekleństw: „Nigdy nie sądziłam, że ta stara wiedźma ma w sobie tyle przebiegłości! Robi z nas głupców raz po raz. Czy ona naprawdę myśli, że jesteśmy tacy łatwi? Wróćmy do szpitala. Dzisiaj musi wyrzucić wszystkie swoje prywatne aktywa, czy jej się to podoba, czy nie”.