Rozdział 155 Czy nie obawiasz się, że cię otruję?
W tym momencie jej słowa przebiły serce Bena.
„Po prostu odejdź. Nie ma mowy, żebyś mi pomógł.” Głos Jean był pełen chłodu.
Zmuszając się do zachowania racjonalnego myślenia, Ben wpatrywał się w nią przez dłuższy czas, po czym powoli wstał i zaczął nucić w odpowiedzi.