Rozdział 1752
Carrie nie odważyła się podnieść oczu, by spotkać się wzrokiem z Jasonem, ani nie odważyła się mu odpowiedzieć. Zgarbiła ramiona, pragnąc rozpłynąć się w powietrzu jak kłębek dymu.
Oczy Ryana przypominające oczy feniksa stały się jeszcze zimniejsze, gdy lodowato wpatrywał się w Jasona, który pozostał opanowany i przyjazny, pomimo wyraźnej wrogości Ryana.
Całkowicie ignorując Ryana, Jason wyciągnął rękę w stronę Carrie. „Carrie, to ja, Jason Solloway. Byliśmy kolegami z klasy w gimnazjum. Pamiętasz mnie?”