Rozdział 1941
„Pan Salvador” powiedziała Clarice, wstając i podchodząc do niego z szerokim uśmiechem. „Pani Amaryllis”.
„U ciebie w domu było małe, ranne zwierzę, więc opatrzyłam je, nie pytając wcześniej. Mam nadzieję, że nie złamało to żadnej z zasad rodziny Salvador”. Clarice mówiła łagodnym, delikatnym tonem, jej głos miał subtelny, urzekający rytm, a jej oczy błyszczały uczuciem.
Wyraz twarzy Justina pozostał zimny i obojętny. „Nie, wcale nie. Pani Amaryllis, pomoc rannemu zwierzęciu to miła rzecz. Zamiast tego powinniśmy podziękować pani”.