Rozdział 2158
Gdyby Christopher nie zniósł tu rozlewu krwi, nie był świadkiem najbardziej okrutnych aspektów natury ludzkiej i nie zobaczył zdradzieckiego prawa dżungli, które kryło się pod tym malowniczym krajobrazem, mógłby naprawdę uważać to miejsce za swój dom. Mógłby żyć cicho, prowadząc prosty interes z matką i spędzić resztę życia w spokoju.
Dziś z nieba padał delikatny deszcz.
Christopher niósł swój czarny parasol, gdy samotnie szedł do sanatorium Rose, aby odwiedzić matkę. Wpisał imię „Rose” we wszystkie miejsca, w które zainwestował w całej Sentanii, jako przypomnienie miłości, za którą tęsknił.