Rozdział 2362
W słabo oświetlonym pokoju wyraz twarzy Granta stwardniał w zimne, ponure spojrzenie. Mimo to pozostał opanowany, ani arogancki, ani potulny, a jego oczy były utkwione w Lucasie tak samo nieruchomo, jak spokojna powierzchnia martwego stawu, który od wieków pozostaje nienaruszony.
Ich oczy się spotkały, a brwi Lucasa gwałtownie drgnęły. Dreszcz przebiegł mu po szyi, wysyłając gęsią skórkę na całą skórę.
„Co ja wiem? Wujku, nie do końca rozumiem, co sugerujesz” – mruknął Grant, mrużąc swoje upiorne oczy.