Rozdział 2451
Oczy Justina płonęły. Podszedł do Arnolda, podniósł drżącą rękę i położył ją ciężko na jego ramieniu.
Obaj mężczyźni spojrzeli na siebie z powagą. Słowa nie były potrzebne.
Clarice była cała spocona. Dowody były niepodważalne. W tej chwili nie potrafiła wymyślić sposobu na rozwiązanie sytuacji. Wszystko, co mogła zrobić, to wybuchnąć frustracją, próbując zamieszać narrację.