Rozdział 350
Gdy tylko znaleźliśmy się poza zasięgiem wzroku strażników, Enzo bez słowa wskazał kolejny długi korytarz. Ten był otoczony dużymi oknami po obu stronach, które miały zakrzywione wzory wytrawione w szkle, dzięki czemu światło pełni księżyca rzucało wzory na podłogę. Szybko przeszliśmy przez korytarz, uważając, aby nie zostać zauważonym przez duże okna, na wypadek gdyby ktoś patrzył, a następnie dotarliśmy do punktu, w którym korytarz rozgałęział się w dwóch kierunkach.
„Myślę, że jego sypialnia jest tam na dole” – szepnął Enzo, jego głos był tak niski, że brzmiał jak nic więcej niż delikatny podmuch wiatru. Wskazał na prawo, gdzie korytarz biegł prosto, aż do ślepego końca z dużą wnęką, w której znajdowała się marmurowa statua, a Luke i ja poszliśmy za nim w milczeniu.
Gdy szliśmy korytarzem, po każdej stronie było kilka dużych, ciężkich drewnianych drzwi. Enzo zatrzymywał się przy każdym z nich, nerwowo żując wargę; najwyraźniej nie wiedział dokładnie, który pokój należy do jego ojca. Ale gdy doszliśmy do ostatnich drzwi na korytarzu, mogłem powiedzieć, że wyczuł obecność ojca w środku i wydawał się teraz o wiele bardziej pewny siebie.