Rozdział 446
„Będziemy musieli wszyscy iść” – powiedziała Lori, wkładając kosmyk czarnych włosów za ucho. „Zakończyć semestr w dobrym tonie”.
Słowa Lori były słodko-gorzkie. Ponieważ Enzo, nieświadomy nikogo, miał do przekazania ogłoszenie. Wielkie, ogromne, zmieniające życie ogłoszenie. I musiało ono potargać niektóre pióra.
Przez chwilę milczeliśmy, gapiąc się na kampus przed nami. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem spokój. Crescenty nie podnosiły głów od jakiegoś czasu, Luna była martwa, a nasze ukochane miasteczko Mountainview znów było bezpieczne.