Rozdział 537
„Co to, do cholery, było? Myślisz, że to było w porządku?” – wymamrotałem, namawiając mojego wilka do odpowiedzi, do zaoferowania jakiejś mądrości, której teraz bardzo potrzebowałem.
„On nie chciał cię skrzywdzić, Nina. Czasami Alfy pękają.”
„Snap? To nie jest wymówka” – odparłem, zaskoczony goryczą w moim głosie. „To nie Enzo. Nigdy nie był taki – nigdy. Nie wierzę w to ani przez sekundę”.