Rozdział 680
Szerokie ramiona, kruczoczarne włosy przetykane srebrnymi pasemkami. „Tato?” – zawołałem.
Wyglądał na o wiele bardziej zmęczonego niż kiedy widziałem go ostatnio, z wyraźniejszymi zmarszczkami na czole i wokół uderzających oczu. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni. Te same oczy patrzyły na mnie teraz z głębokim ciepłem i... czy to był żal?
„Cześć, Nina. Tyler. Angelica.” Głos mojego taty wciąż rozbrzmiewał w pokoju z autorytetem alfa, choć dziś brzmiał łagodniej niż kiedykolwiek wcześniej.