Rozdział 691
W końcu, po tym, co wydawało się wiecznością, osunąłem się na łóżko polowe w osłabionym stanie. Srebrny sznur wciąż był owinięty wokół moich nadgarstków i szyi, nieustanne przypomnienie. Każdy ruch bolał, a mojego wilka nigdzie nie było.
Jakiś czas później dźwięk żelaza wyrwał mnie z półsnu. Zmusiłem ciężkie powieki do otwarcia, by zobaczyć drobnego służącego wchodzącego do mojej celi.
Dziewczyna bez słowa uklękła przed moją celą i popchnęła w moją stronę tacę z chlebem, serem i wodą. Przynajmniej jedzenie tutaj było normalne, albo tak się wydawało.