Rozdział 114
„Proszę, jedz” – powiedział Max szczerze, odwiązując fartuch i wieszając go na pobliskim drewnianym stole, razem z poplamionym olejem ręcznikiem. „To wszystko dla ciebie”.
Z przyjemnością zrobiłem to, o co mnie prosiłeś.
I wszystko smakowało tak samo dobrze, jak pachniało. Nawet lepiej. Pikantne ziemniaki z ziołami, idealnie puszyste jajka, cienkie kromki bagietki z solonym masłem, świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy. Wszystko było proste, ale pełne smaku.