Rozdział 434
Spojrzałam na moje dziecko. Moje biedne maleństwo spojrzało na mnie wielkimi, smutnymi, zaczerwienionymi i załzawionymi oczami. Zabrakło jej tchu od płaczu i była wyczerpana do granic możliwości. Pocałowałam ją w słodką główkę i wysłałam jej psychiczną wiadomość uspokajającą. Jesteś w porządku, obiecałam jej. Jesteśmy bezpieczni.
Chciałam zapytać marszałka: jak ona umarła? Czy się spaliła? Czy udusiła się dymem? Chciałam mu powiedzieć, że jestem pewna, że wiem, kto był podpalaczem. Ale nie chciałam kontynuować tej rozmowy z moim dzieckiem w pokoju. „A co z sypialnią?” zapytała Mia, z wdzięcznością odchodząc od przerażająco makabrycznego tematu zwłok znalezionych za ścianą pokoju dziecięcego. „Czy się zapaliło? Jak duże były szkody?”
„Cóż, uszkodzenia strukturalne ograniczają się głównie do małego pokoju. Dziecięcego. Przedmioty osobiste w szafach w sypialni nadal tam będą, choć ostrzegam, wszystko zostało pochłonięte przez dym. Nie możemy pozwolić, żebyś ty lub ktokolwiek poza załogą, przebywał w pokoju lub w jego pobliżu tej nocy. Będziemy trzymać obwód przez całą noc i skupimy się na próbie odzyskania... szczątków, które znaleźliśmy. Mamy nadzieję, że reszta dymu rozwieje się do rana. Skontaktujemy się wtedy, żeby umożliwić ci dostęp do twoich rzeczy.”