Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 6

Diana

Wychodzę z gabinetu, po omacku wlokąc się, moje ciało kołysze się niepewnie; odczuwam zbyt wielki ból, by zauważyć, w którą stronę zmierzam. Moje oczy są zamglone od łez, gdy idę korytarzem.

Wszystko boli...

Wszystko, czego chcę, to uciec tak daleko, jak to możliwe – daleko, daleko od tego miejsca bólu i cierpienia. Chcę się zwinąć w kłębek w łóżku i wypłakać sobie serce, może wtedy duszący ucisk w mojej piersi ustanie... ale może nigdy nie ustanie...

W moim oszołomionym i zdezorientowanym stanie nie zauważam drzwi, które skrzypią, otwierając się tuż przede mną. Z wnętrza wyciąga się ręka i brutalnie wciąga mnie do środka, ściskając mocno z siniaczącą intensywnością. Następnie drzwi zostają zatrzaśnięte.

Gdy zobaczyłem, kto to jest, poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy, a dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie.

Odkrywam niepokojące spojrzenie Bety Masona wpatrzonego we mnie, na jego ustach jest ten sam skrzywiony, perwersyjny uśmieszek, który zawsze wydaje się nosić w mojej obecności, ale tym razem jest w tym dodatkowy zły podtekst, który ostro przypomina mi spotkanie sprzed trzech lat.

Co gorsza, tym razem jesteśmy w Pack House... w jego własnym gabinecie... moje serce opada jeszcze niżej, gdy przypominam sobie, że wszystkie pokoje w Pack House są dźwiękoszczelne, co oznacza, że żadna ilość krzyku nie mogłaby mi pomóc,

„Cześć, Diana. Zabawne, że cię tu spotkałem”, uśmiecha się szyderczo.

Jego oczy wędrują po całym moim ciele, obejmując moje dopasowane dżinsy i koszulkę. Rozpustnie oblizuje usta, a ja żałuję każdej myśli, która kiedykolwiek sprawiła, że wybrałam te ubrania. Wyrywam rękę z jego uścisku i obronnie oplatam ramiona wokół swojego środka, robiąc krok do tyłu, próbując zachować między nami pewien dystans.

„Ciekawi mnie jednak, co robiłeś w biurze Alfy, hmmm?” – przeciąga ostatnie słowo, jego głos wywołuje u mnie mdłości.

Nie odpowiadam, tylko cofam się o krok, ostrożnie patrząc mu w oczy, na wypadek gdyby wykonał jakiś gwałtowny ruch.

Moje milczenie wcale mu nie przeszkadza, bo radośnie kontynuuje: „Widziałem, jak za nim szłaś, i wyglądałaś jak szczeniak podążający za swoim panem”, po czym chichocze: „Lubisz go, prawda? Mała Diana się w nim podkochuje”, śpiewa.

„Szkoda, że jest zupełnie poza twoją ligą”, po czym śmieje mi się w twarz, a jego słowa sprawiają, że moje serce ściska się boleśnie.

„Ale teraz płaczesz...” zastanawia się, trzymając się za brodę i studiując mnie, z zamyślonym wyrazem twarzy. „Czy to możliwe...” po czym uśmiecha się szeroko. „Czy to możliwe, że wyznałaś mu swoje uczucia i zostałaś odrzucona?”

Nie, ale dość blisko...

Gryzę wargę i szybko poprawiam wyraz twarzy. Jednak jego bystre oczy wciąż wychwytują drobne zmiany i rozszerzają się w zdumieniu, zanim wybucha głośnym szyderczym śmiechem: „Biedna, biedna bezwilcza Diana. Właściwie wystarczająco urojona, by tęsknić za Alfą. Jakież to żałosne”, szydzi, śmiejąc się jeszcze głośniej.

Mocno zacisnęłam oczy z bólu i zażenowania. Jego kpina wgryzała się głębiej w moje świeże rany.

Po tym, jak roześmiał się do rozpuku, mruży oczy i oblizuje usta. „Ale nie martw się, jeśli Alfa cię nie weźmie. Ja to zrobię. Zaspokoję twoje pragnienia. Jeśli pożądasz mężczyzny, to dostaniesz mężczyznę. Mogę dać ci dokładnie to, czego chcesz. Kto wie, może jestem lepszy w nim w-” i wykonuje obsceniczny ruch, jakby unosił biodra w powietrzu.

Natychmiast blednę.

„Nie”, gwałtownie potrząsam głową. Moje ciało drży z paniki, gdy odchodzę od niego o krok, „Chciałabym już iść, Beta Masonie. Proszę, pozwól mi odejść”, mój głos drży, gdy błagam, drżąc z przerażenia i desperacji.

„Nie sądzę”, mruczy, podchodząc do mnie. Ponownie przebiega wzrokiem po moim ciele, „Będę się tym cieszyć”, zastanawia się ponuro i zaczyna rozpinać pasek. Chwilę później wyciąga go ze spodni i rzuca na bok, a klamra opada z metalicznym brzękiem.

„Nie ma tu pijanego wojownika, który mógłby cię teraz uratować, księżniczko”, uśmiecha się szyderczo, „tym razem nikt nam nie przeszkodzi. Teraz jesteśmy tylko ty i ja, Diano. Tylko ty... i ja”, i podchodzi bliżej.

Odwracam się i uciekam.

„Bardzo lubię pościgi” – zaśmiał się i ruszył za mną.

تم النسخ بنجاح!