Rozdział 1458 Podziękuj Montclairom
Myśli Wynter były w rozsypce. Może to było zmęczenie, a może przytłaczająca obecność Daltona.
Wynter zmarszczyła brwi, gdy otaczająca ją ciemna mgła zdawała się wymykać spod kontroli. Nawet jej spojrzenie zaczynało się zmieniać.
Dalton nie kontynuował, gdy tylko wyczuł w niej nieokiełznaną, pełną urazy energię. Wyciągnął rękę, by zasłonić jej oczy. „Minęło trochę czasu, odkąd pytałaś mnie o opłaty za konsultację”.