Rozdział 380
Kiwam głową i wtedy zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzą. „Okej, możesz dalej mówić, proszę”. Nie potrafię ukryć desperacji w moim głosie. Potrzebuję, żeby to było prawdziwe, nawet jeśli straciłam rozum, może to być prawdziwe w mojej głowie tak długo, jak to możliwe. To jedyne, co pozwala mi iść naprzód.
Każdy z nich opowiada mi historie na zmianę, niektóre są głupie i całkowicie zmyślone, a inne to po prostu to, co wydarzyło się ostatnio w ośrodku szkoleniowym. Opowiadam im o tym, co widzę i kiedy natrafiam na zapach człowieka. To pozwala mi wiedzieć, kiedy za bardzo zbliżam się do szlaku turystycznego lub pola namiotowego. I chociaż bardzo chciałabym zobaczyć prawdziwych ludzi, to jest to ostatnia rzecz, której potrzebuję, kiedy jestem w swojej wilczej formie i mam na plecach półprzytomną osobę.
W końcu docieram do dużego zbiornika wodnego, który wyciął głęboki wąwóz przez tę część góry. Zatrzymuję się i siadam, pozwalając Jenie zsunąć się z hukiem.