Rozdział 269 To nie są dwa, to są trzy!
Juliana odpoczywała przez chwilę, po czym położyła się słabo na łóżku, ciężko oddychając.
Ale wciąż słyszała dochodzące spod niej pełne niepokoju krzyki Sylwii.
„Juliana, no dalej! Pchaj dalej! Nie odpuszczaj, pchaj dalej! Pchaj dalej!”