Rozdział 612
W lochu jednej z gałęzi Estragonu, Micah, Shannon i pozostali zostali zamknięci w najgłębszej komnacie.
Wendy rzuciła przepraszające spojrzenie pozostałym, zaciskając uścisk wokół syna. „Przepraszam. To mój błąd. Nigdy nie myślałam, że wykorzystają mnie, żeby was odurzyć. Nie bylibyście tu uwięzieni, gdyby nie ja”.
Shannon podeszła do niej i delikatnie pogłaskała Sebastiana po głowie, po czym zwróciła się do Wendy. „Nie obwiniaj się, Wendy. Nie możemy cały czas trzymać strażników na baczności. Znajdą lukę, jeśli będą chcieli nas złapać. Wymyśliliby coś innego, nawet gdybyś nie była częścią planu. Bardziej martwię się o mojego brata. Nie wiem, jak mu idzie w kwaterze głównej”.